parallax background

Nepal – ziarenko, z którego wyrasta przepiękny owoc

8 stycznia 2020
Gunung Matchinchang z pijawkami na stopach
14 października 2019
Jak przygotować się do wędrówki po himalajskich szlakach?
8 stycznia 2020
 


Jest rok 2006. Bratysława. Znajomy, który właśnie wrócił z Nepalu zaprasza mnie na spotkanie. Temat może być tylko jeden. Czas przy kawie upływa nam więc na opowieściach o wędrówce po himalajskich szlakach i doświadczeniach z trekkingu w okolicach Everestu. Po raz pierwszy usłyszałam opowieści o Himalajach od osoby, która tam była i jak się okazało - nie jest to nierealne, wręcz przeciwnie. Niedługo po pamiętnym spotkaniu, kolejny znajomy decyduje się na podboje himalajskich szczytów. Sprawia to, że Nepal zaczęłam czuć coraz wyraźniej.W tamtych latach nie miałam jeszcze żadnego górskiego doświadczenia. No może poza niezapomnianą ekspedycją, która pozwoliła na zdobycie Morskiego Oka, a która miała miejsce jeszcze w czasach liceum... I nawet jeśli w tym momencie mojego życia wypad do Nepalu nie wchodził w grę to…piękne ziarenko zostało zasiane! Od tego momentu wiedziałam, że zrealizuję marzenie, które zrodziło się tak niespodziewanie. Minęło kilkanaście lat. Była Australia, Tajlandia, Rosja, kraje europejskie. W Tatrach zaczynałam czuć się jak w domu. Jednak Nepal ciągle pozostawał w sferze marzeń…
 
 
I nadszedł rok 2015. Nigdy nie zapomnę jednego ze spacerów po bytomskim parku Kachla, kiedy powiedziałam do Sebastiana „Październik 2018, lecimy do Nepal”. I stało się! Dokładnie 8 października 2018 roku wylądowaliśmy na wymarzonym lotnisku w Kathmandu. Wcześniej przez cały rok oszczędzałam urlop oraz pomagając w rozwoju nowego projektu, przesiadywałam w pracy do późnych godzin, zdobywając cenne nadgodziny. Ale było warto! Dzięki temu miałam możliwość spędzić w tym przepięknym kraju 25 dni.
 
 
18 dni spędziliśmy na szlaku naokoło Annapurny częściowo zahaczając o ABC (Annapurna Base Camp), kilka dni w Pohkarze i Kathmandu. Nepal ma jednak to do siebie, że jak już raz się wyląduje w tym kraju to od razu się myśli o powrocie. I w naszym przypadku było bardzo podobnie. Wylatując z Nepalu wiedziałam, że za rok znowu odwiedzimy kraj w którym narodził się Budda. Stało się, tak jak myślałam. Wyruszając w roczną podróż po świecie Nepal był jedynym pewnikiem na naszej orientacyjnej liście miejsc, które chcemy odwiedzić. Wróciliśmy tutaj ponownie 11 października 2019 roku, w asyście około 200 Nepalczyków – towarzyszy odwołanego i przesuniętego o jednej dzień lotu na trasie Kula Lumpur – Kathmandu. Nepalski klimat, serdeczność i chęć pomocy mogliśmy więc już poznać będąc jeszcze w Malezji, czekając w transferowym hotelu no wylot i stając się oczkiem w głowie dla przemiłych Nepalczyków. A już w samym Kathmandu zostaliśmy z radością powitani u progu znajomego hotelu, w którym Manesh wraz ze swoim bratem i wujkiem, pamiętali nas jeszcze z pobytu w ubiegłym roku. Radość i wdzięczność wypełniły nasze serca. Mimo, iż Kathmandu to szalone miasto to czujemy się tu bezpiecznie. Podobnie zresztą jak na szlakach wśród dzikiej natury i majestatycznych himalajskich szczytów.
 
 
Tym razem nie czując kompletnie presji czasu zdecydowaliśmy się na długi trekking w okolice Everestu – rejon Khumbu i Solukhumbu. - rozpoczynając wędrówkę w Bhandar i kończąc w Salleri. Dokładny plan nie był z góry ustalony. Mieliśmy czas dlatego zakładaliśmy dwu lub kilkudniowe przerwy w miejscach, które nam się spodobają. I w ten oto sposób cały trekking trwał 39 dni.
Po jego zakończeniu, wytrzymaliśmy całe 5 dni w Kathamndu, po czym ruszyliśmy na kolejną wyprawę. Tym razem łatwiejszą, mającą swój początek w parku narodowym Shivapuri, przez Helambu do upragnionej przez Sebastiana doliny Langtang. Jednak już po trzecim dniu marszu zostaliśmy zmuszeniu do podjęcia trudnej decyzji i czasowego rozstania. Sebastian awaryjnie wracał do Polski. Ja zdecydowałam się na kontynuację wędrówki, spędzając w górach kolejne 24 dni.
 
 
Zmęczona ale i zadowolona po 63 dniach górskich przygód myślę już o innych równie pięknych obszarach Nepalu, które chciałabym zobaczyć. Ale to już następnym razem, który na pewno nadejdzie … 😊

Zasadzone niegdyś ziarenko wydało przepiękny owoc. Owoc, który tak wpłynął na moje życie.